Ulica Hoovera

Wreszcie dotarł list od Pana Zygmunta. Tym razem niemiecka poczta "dała plamę". List został zarejestrowany miesiąc temu we Frankfurcie i zniknął jak sen jaki złoty. A w liście był drogocenny podarek od Pana Zygmunta. Zdjęcie, na którym mały Zygmuś z mamą wraca z przedszkola ulicą Hoovera. Przedszkole, prowadzone przez Siostry Szarytki, mieściło się przy Horodniczańskiej i tędy wiodła droga do domu na Dominikańskiej. Zygmuś pod krawatem, jak przystało na młodzieńca z dobrego grodzieńskiego domu, z filuternym uśmiechem na ustach. Jakby wiedział, że po zachodzie słońca na Hoovera ustawia się panienki z nieco gorszych domów czyli po prostu Córy Koryntu. Ale raczej uśmiecha się tylko do ulicznego fotografa dumnie trzymając za rękę swoją przystojną mamę.
Wszystko jednak skończyło się dobrze. Zygmuś bez większych przeszkód dotarł na podwieczorek do domu, być może mama dokonała na Dominkańskiej jeszcze jakichś drobnych zakupów a ja szczęśliwie odebrałem na poczcie list z opisaną wyżej zawartością.
IIRP.08.Ulica24